Cohousing rzuca wyzwanie konsumpcyjnemu modelowi życia

Imperatyw ciągłego wzrostu gospodarczego oczekuje od nas niekończącej się konsumpcji – jedzenia, ubrań, sprzętów domowych. W związku z tym, że taka konsumpcja jest masowa przestajemy szanować przedmioty. Wyrzucamy je zamiast naprawiać, marnujemy jedzenie. Wyczerpujemy zasoby planety i niszczymy środowisko. Wzrost gospodarczy potrzebuje również naszej skłonności do indywidualizmu i rywalizacji a to sprawia, że coraz mniej obecna jest w nas, choć równie naturalna, chęć do współpracy z innymi. Popadamy w coraz większą izolację i nie czujemy się szczęśliwi.

Czy mniej może znaczyć więcej nie tylko w architekturze?

Ja odpowiedziałabym pozytywnie 🙂 Dlatego z taką nadzieją patrzę na motywacje, które powodują, że ludzie chcą wrócić do życia w większej bliskości z drugim człowiekiem i przywrócić kulturę dzielenia się przedmiotami, umiejętnościami i czasem. Potrzebują czuć ducha współpracy, odzyskać poczucie wspólnotowości i stworzyć nowy styl życia przy minimalizowaniu wpływu na środowisko A cohousing jest dla nich sposobem na osiągnięcie celu.

I z moich obserwacji wynika, że ten cel osiągają. Często mieszkania prywatne powstające w ramach takich projektów, dzięki zaprojektowaniu wielu powierzchni wspólnych w budynku, są istotnie mniejsze od analogicznych mieszkań sprzedawanych tradycyjnie. Zużywa się więc mniej energii i zmniejsza ślad węglowy. Nie jest potrzebna indywidualna pralka w łazience, dodatkowy pokój dla gości, biuro do pracy czy pokój do zabaw dla dzieci. Takie przestrzenie można dzielić z innymi mieszkańcami, których zna się dobrze i z którymi nauczyło się współpracować podczas realizacji projektu.

Tworzy się kultura dzielenia – nie każdy musi mieć samochód, można się nimi dzielić. Tak samo jest z przedmiotami, których nie używamy codziennie. Wspólnie możemy kupować jedzenie, uprawiać warzywa w ogrodzie czy wymieniać się umiejętnościami. Dzielimy się również naszą uwagą oferując drugiej osobie wsparcie, gdy go potrzebuje, na przykład w opiece nad dzieckiem.

Wyzwanie kolejne – zmiany klimatu

Problemem, z którym grupy cohousingowe także starają się zmierzyć, są zmiany klimatyczne. Niezwykłe jest, jak dużo w ich projektach jest innowacji i ekologii. Czasami mam wrażenie, że powstała jakaś rywalizacja w zakresie tego, który z budynków będzie bardziej innowacyjny. Drewniana konstrukcja, budynki pasywne, materiały z recyklingu, systemy odzyskiwania ciepła z wentylacji mechanicznej to już standardy, których nie wypada nie spełnić. A powstające budynki są doceniane. W tym roku hiszpańska spółdzielnia La Borda otrzymała nagrodę Mies van der Rohe dla współczesnej architektury. Wyróżniony został także budynek stworzony przez Gleis 21 w Wiedniu.

Cohousing Gleis 21

Możecie powiedzieć, że istnienie takich projektów nie ma potencjału do transformacji całego społeczeństwa. Ja mogę tylko odpowiedzieć, że duże zmiany bardzo często były poprzedzane małymi. Dlatego warto próbować 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *